530 tysięcy – wojna trzystoletnia. 115 tysięcy w ciągu kilkunastu lat wojen śląskich wiek później. Epidemia tyfusu w 1847 i 1848 – ponad 50 tys. w prowincji górnośląskieh, w tym w bliskim nam powiecie pszczyńskim – tysiąc z głodu, 7 tys. od zarazy. 56 tys. na frontach pierwszej wojny światowej. To liczby ofiar górnośląskich tragedii. Dlaczego tylko jedna z nich miano Tragedii Górnośląskiej otrzymała? Czy może dlatego, że zebrała równie krwawe żniwo w jeszcze krótszym okresie czasu niż wymienione wcześniej wydarzenia? Albo dlatego była usprawiedliwiona i uzasadniona? Przecież Ślązacy byli obywatelami zbrodniczej III Rzeszy. A może dlatego, że miała zostać przemilczana, bo wiązała się ze straszliwym paradoksem – endeckią ideę państwa jednolitego etnicznie wprowadziła w życie administracja komunistyczna przy milczącej akceptacji rządu londyńskiego?
Tragedia Górnośląska to określenia na zbiór represji, jakich doświadczyli w roku 1945 i latach późniejszych cywilni mieszkańcy Górnego Śląska. Za zbrodniczymi i masowymi aktami stała wkraczająca do kraju Armia Czerwona, a później władze komunistyczne: sowieckie, jak i polskie. Przejście linii frontu wschodniego wiązało się z licznymi mordami, gwałtami, grabieżami i dewastacją dziedzictwa kulturowego. Polityka nowej komunistycznej administracji polegająca na budowie państwa jednolitego etnicznie otworzyła drogę ku ponownemu otwarciu obozów i miejsc odosobnienia, procesom weryfikacyjnym i rehabilitacyjnym oraz wysiedleniom Ślązaków uznanych za Niemców.