Czy Polska zasłużyła na miano małpy? Czy rzeczywiście zepsuła śląski zegarek? Słowa Jerzego Gorzelika, który po 80 latach uzupełnił cytat z premiera Zjednoczonego Królestwa, Davida Lloyda George’a, do dziś budzą emocje zwłaszcza wśród nacjonalistycznych polityków i publicystów. Czy to oburzenie jest uzasadnione? Wypowiedzi o małpie i zegarku wynikały z konkretnego kontekstu i konkretnego zarzutu: polska administracja nie poradziła sobie z Górnym Śląskiem.
Podczas paryskiej konferencji pokojowej w 1919 roku zwycięscy alianci układali nowy porządek w Europie. Jeden z największych sporów toczył się o Górny Śląsk. Z ust Davida Lloyda George’a padły wówczas słowa: „Oddać Polakom śląski przemysł to jak dać małpie zegarek”. Z czego wynikała jego wypowiedź?
Śląski zegarek w rękach polskich feudałów
Brytyjczycy byli przekonani, że istotne osłabienie nowych Niemiec, zaprzepaści szanse na pełne odzyskanie reparacji wojennych. Ze śląskich kopalń pochodziła jedna czwarta ich węgla, 81 proc. cynku i 34 proc. ołowiu. Natomiast Wielka Brytania stawiała na równowagę sił na kontynencie. Rzeczpospolita z całym Górnym Śląskiem, jak żądała tego strona polska, tę równowagę zaburzała. Pogląd brytyjskiego premiera nie wynikał jednak wyłącznie z geopolitycznych kalkulacji. Brytyjska klasa polityczna sympatyzowała z niemieckim widzeniem Polski, jako kraju zacofanego, w którym warcholska szlachta pielęgnuje feudalne tradycje. Dla twórców imperium brytyjskiego Przywiślański kraj jawił się jako obszar przeznaczony do kolonizacji niemieckiej i rosyjskiej, a z punktu widzenia obywateli państwa, które zapoczątkowało industrializację, był nieznaczącymi peryferiami. To Niemcy Zjednoczonemu Królestwu rzuciły rękawicę i to Niemcy prześcignęły Wyspy w rozwoju przemysłowym pod koniec XIX wieku. Dlaczego śląski przemysł miał przypaść Polsce, skoro według najbliższego doradcy Lloyda Geore’a, Jana Smutsa, premiera Związku Południowej Afryki, „Polska była historyczną porażką i zawsze będzie porażką”.
Po latach okazało się, że zegarek zepsuła
Poniedziałek 15 maja 2001 roku. Jerzy Gorzelik, historyk sztuki na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, uczestniczy w panelowej dyskusji o Śląsku. W auli dawnego Wydziału Nauk Społecznych patrzy prosto w oczy słuchaczom i mówi śmiało: „Małpa dostała zegarek i po latach okazało się, że go zepsuła”. Choć Polska małpą nie została nazwana oburzyła się narodowa opinia publiczna, a Gorzelikowi przyklejono łatkę polakożercy.
Ostro powiedział to, o czym od dawna na Śląsku myślimy i mówimy. Przecież to prawda, że Polska zniszczyła Śląsk – tłumaczył wówczas ś.p. Michał Smolorz, publicysta i reżyser telewizyjny.
Na rok 2001 przypadło apogeum restrukturyzacji górnośląskiego przemysłu. Polityka likwidacji kopalń, hut i innych zakładów pracy trwała w najlepsze od ponad dekady. Kolejne kopalnie zamykały zarówno rządy postsolidarnościowe, jak i postkomunistyczne. Polska z wielkiego eksportera światowego węgla kamiennego na poziomie ponad 30 mln ton w 1990 roku, stała się ostatecznie jego importerem netto na poziomie ponad 10 mln ton (2008). Reforma górnictwa spowodowała zwolnienie ponad 92000 górników. Zlikwidowano ponad 20 kopalń.
Rozgoryczenie Ślązaków potęgowała reforma administracyjna z 1999 roku, która dzieliła ich pomiędzy dwa województwa: opolskie i śląskie. Te ostatnie złożone w ponad połowie z Małopolski. Ponadto, Polska uporczywie odmawiała uznania śląskiej tożsamości i języka. Wkrótce po konferencji, na której padły ostre słowa, Jerzy Gorzelik z 20 regionalistami wyruszył z delegacją do Strasburga, gdzie Europejski Trybunał Praw Człowieka miał rozstrzygnąć o uznaniu śląskiej narodowości.
Sprawa ciągła się od 1997 roku, kiedy ówczesny wojewoda katowicki z nadania Sojuszu Lewicy Demokratycznej wniósł apelację od wyroku w sprawie rejestracji Związku Ludności Narodowości Śląskiej. Polski sąd apelacyjny przychylił się do apelacji wojewody. W kuluarach szeptano: „O Ślązakach Polak prędzej powie, że są Niemcami, niż że są oddzielnym narodem”. Ślązacy, chcący prawnego uznania swojej tożsamości, musieli sprawę wnieść do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Zawiedzione śląskie aspiracje
Polskie rządy doprowadziły w bezprecedensowego powiększenia na Górnym Śląsku obszaru biedy i wykluczenia społecznego, co widać dziś w Bytomiu czy w Świętochłowicach, a wkrótce będzie obserwowalne w Rudzie Śląskiej czy Chorzowie. Centrala kierowana narodowymi fobiami ciągle odmawia Ślązakom prawa do zrzeszania się. W grudniu 2013 Sąd Najwyższy, ten sam którego później broniono przed pisowskimi „reformami”, odrzucił rejestrację Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej. Politycy w centrali odrzucają jakąkolwiek możliwość uznania śląskiej mowy za język regionalny.
Choć słowa Lloyda Geoge’a mogły wynikać ze zbytnich uprzedzeń i generalizacji, czas pokazał, że polska administracja z siedzibą w Warszawie Śląsk zepsuła i dalej sobie z nim nie radzi.