W dniu 22 kwietnia 2013 zarząd Ruchu Autonomii Śląska podjął decyzję o wypowiedzeniu umowy koalicyjnej z Platformą Obywatelską i Polskim Stronnictwem Ludowym, zawartej po ostatnich wyborach do sejmiku województwa śląskiego. Powodem decyzji jest brak możliwości realizacji programu RAŚ w obecnej sytuacji w samorządzie województwa oraz brak zgody na politykę prowadzoną przez naszych dotychczasowych koalicjantów. W ostatnich miesiącach byliśmy świadkami działań, wskazujących na brak niezależności naszych partnerów z Platformy Obywatelskiej. Trudno oprzeć się wrażeniu, że dla pana marszałka Sekuły naczelną zasadą stało się nie dobro województwa, lecz zadowolenie wydających polecenia mocodawców z Warszawy. Jaskrawym tego przykładem jest pozbycie się ze stanowiska dyrektora Muzeum Śląskiego pana Leszka Jodlińskiego, który nie tylko znakomicie kierował działalnością placówki, ale również wzorowo nadzorował budowę nowej siedziby muzeum. Kiedy modernizacja Stadionu Śląskiego ciągnie się latami, powodując kolejne koszty, ta inwestycja przebiega sprawnie, a oszczędności sięgają 50 milionów złotych. Nie jest jednak tajemnicą, że osoba Leszka Jodlińskiego stała się solą w oku wpływowych polityków w Warszawie, przede wszystkim pana prezydenta Komorowskiego. Nie dziwią zatem próby manipulowania konkursem na stanowisko dyrektora Muzeum Śląskiego, o których głośno mówi się w środowisku ludzi nauki i kultury. Stawianie interesów partyjnych ponad interesem mieszkańców regionu stało się w ostatnim czasie regułą. Następnym przykładem jest polityka wobec Kolei Śląskich. Naturalną konsekwencją kompromitacji spółki w grudniu ubiegłego roku powinny być nie tylko zmiany w zarządzie KŚ, ale także w radzie nadzorczej, która dokonuje wyboru członków zarządu. Ruch Autonomii Śląska podniósł konieczność zastąpienia partyjnych nominatów profesjonalistami. Niestety, koalicjantom nie starczyło dobrej woli – w miejsce jednego polityka powołano innego. To rażący przykład braku umiejętności nauki na własnych błędach. RAŚ nie może akceptować takiej polityki. Obok Muzeum Śląskiego, Kolei Śląskich, również Stadion Śląski urasta do symbolu braku troski o dobro regionu. Ruch Autonomii Śląska podjął się nadzoru nad kontynuowaniem inwestycji, z którą Platforma Obywatelska nie radzi sobie od lat. W spokojnej pracy przeszkadzają jednak zakulisowe działania niektórych polityków PO, które mogą być postrzegane jako próba zatarcia śladów własnej nieudolności. Bez wiedzy Jerzego Gorzelika były marszałek województwa, odpowiedzialny za przyjęcie obecnego projektu stadionu w roku 2008, w towarzystwie projektantów spotkał się z powiatowym inspektorem nadzoru budowlanego. Tym samym, który nakazał wstrzymanie prac przy dachu stadionu, wskazując na błędy projektowe. Spotkanie to uznać wypada w najlepszym razie za przejaw krańcowego braku odpowiedzialności. W najgorszym – za próbę wywarcia nacisku w sprawie, która wiąże się z ludzkim bezpieczeństwem. W każdym – za wyraz braku lojalności PO wobec koalicjanta z RAŚ. Nie możemy też tolerować prób wciągnięcia nas w międzypartyjne rozgrywki. Propozycja rozwiązania Wojewódzkiego Ośrodka Kultury i Sportu „Stadion Śląski”, zgłaszana przez pana marszałka Sekułę, ma bowiem wyłącznie polityczne uzasadnienie. To metoda pozbycia się dyrektora Marka Szczerbowskiego, którego – jako radnego Katowic – trudno zwolnić w innym trybie. Ruch Autonomii Śląska przywiązuje wielkie znaczenie do idei samorządności. Zbyt wielkie, by pozwolić sobie na tolerowanie jej wypaczania przez bezwolne przyjmowanie poleceń z Warszawy i wykorzystywanie instytucji samorządowych do partyjnych rozgrywek. Wiemy o tym, że w szeregach regionalnych struktur Platformy Obywatelskiej jest wielu dojrzałych samorządowców, którzy podzielają naszą wizję rozwoju regionu. Zawsze chętnie podejmiemy z nimi współpracę – niezależnie od tego czy władze partii dopuszczą ich do głosu, czy też zdecydują się oni na obranie innej politycznej drogi. Kiedy obejmował Pan Marszałek swoje stanowisko, w Pańskiej partii wyrażano nadzieję na zmianę w relacjach z Warszawą, zwłaszcza zaś z Pałacem Prezydenckim. Oczekiwania te były, jak się można domyślać, obustronne – Pański poprzednik w wywiadzie prasowym wyznał, że jego dymisji towarzyszyła w stolicy radość granicząca z euforią. Tak samo euforyczne były oczekiwania Pałacu Prezydenckiego wobec stylu sprawowania przez Pana urzędu. Gratuluję Panu Marszałkowi – pokładane w Panu nadzieje spełnił Pan i to z nawiązką. Dziś nikt nie ma prawa wątpić w szacunek, jakim darzy Pan prezydenta Komorowskiego, i w inspiracje, które czerpie Pan Marszałek z kontaktów z panem prezydentem w sprawach śląskich. Nie tylko pod tym względem współpraca z Panem Marszałkiem jest dla mnie doświadczeniem szczególnym. Styl Pana pracy, charakter podejmowanych decyzji i ich zasadność oraz spójność czynów z zapowiadającymi te czyny deklaracjami nie mogą zostać zapomniane w najnowszej historii śląskiego samorządu. Przecież powierzenie obowiązków dyrektora do czasu rozstrzygnięcia konkursu w przypadku jednej z instytucji, a niepowierzenie w przypadku innej musiało wymagać od Pana wnikliwej i merytorycznej analizy sytuacji i podejścia do tego problemu z troską i znawstwem. Wyłącznie sprytowi i politycznej przebiegłości Pana Marszałka mogę przypisać złożoną przez Pana dyrektorowi Jodlińskiemu propozycję objęcia stanowiska pełnomocnika do spraw budowy nowej siedziby Muzeum Śląskiego. Byłoby to rozwiązanie, w którym muzealnik Jodliński staje się pomocnikiem swego byłego zastępcy inżyniera, wyręczając go w sprawach budowlanych, podczas gdy inżynier kieruje działalnością statutową placówki. Gdyby tylko dyrektor Jodliński zgodził się na udział w tym błyskotliwym pomyśle, mielibyśmy kolejną możliwość zapisania na kartach historii niezwykłych rozwiązań, nie poddających się łatwej i prostej logice, ale przecierających nowe szlaki w dążeniu do realizacji zamierzonego celu. W środowiskach ludzi kultury huczy od plotek, rozsiewanych z pewnością przez osoby nieżyczliwe Panu Marszałkowi, jakoby wynik konkursu na dyrektora Muzeum Śląskiego był z góry przesądzony, a pretekstem do odsunięcia Leszka Jodlińskiego miałby stać się jego trudny charakter i napięte relacje z załogą. Trudno jednak, będąc przy zdrowych zmysłach uwierzyć, że Pan Marszałek, znany z zamiłowania do stanowczości i zarządzania twardą ręką, mógłby postrzegać te cechy jako dyskwalifikujące dyrektora instytucji kultury. Przecież takie działanie Pana Marszałka w oczach wielu ludzi musiało by być sprzeczne z budowaniem pozytywnego wizerunku i prestiżu województwa śląskiego. Pułapek zastawianych na Pana Marszałka jest więcej. Kolejną jest podsunięty Panu Marszałkowi pomysł rozwiązania Wojewódzkiego Ośrodka Kultury i Sportu „Stadion Śląski”. Nie sposób wyobrazić sobie, by opinia publiczna nie zinterpretowała tej decyzji jako partyjnych porachunków, których celem jest dyrektor Marek Szczerbowski. Jako radnego trudno byłoby pozbawić go stanowiska inaczej niż przez likwidację jednostki budżetowej, jaką jest WOKiS. Wreszcie sprawa Stadionu Śląskiego. W pełni podzielam przekonanie Pana Marszałka o konieczności skupienia spraw modernizacji Stadionu Śląskiego w jednym miejscu. Tym bardziej zaskoczony jestem informacją o spotkaniu, jakie bez uzgodnienia ze mną – a jestem przekonany, że również i z Panem – w towarzystwie projektantów odbył z powiatowym inspektorem nadzoru jeden z Pańskich poprzedników. Dodam, że odpowiedzialny za przyjęcie obecnie realizowanego projektu. Mam nadzieję, że rozmowa ta nie będzie odebrana jako próba wywarcia nacisku na nadzór budowlany i nie wpłynie negatywne na dalszy przebieg procesu inwestycyjnego. Przysporzyłoby to niepowetowanych strat województwu. Jestem wciąż jednak pod dużym wrażeniem zręczności, z jaką Pan Marszałek porusza się po parkietach politycznych salonów. Jestem również pełen podziwu dla niewiarygodnej elastyczności kręgosłupa Pana Marszałka. Przyznaję jednak, że taki poziom wygimnastykowania pozostaje poza moim zasięgiem. Dlatego też, składam dziś na ręce pana przewodniczącego Gościniaka rezygnację ze stanowiska członka zarządu województwa śląskiego. Dziękując Panu Marszałkowi za kilka miesięcy intensywnej współpracy, przekazuję mu ostatnią publikację Muzeum Śląskiego. Niech przypomina Panu Marszałkowi o flagowej instytucji województwa śląskiego, która stała się w ostatnich miesiącach przedmiotem wspólnej troski jego i pana prezydenta Komorowskiego.

Katowice, 22 kwietnia 2013 r.