Jak można było się spodziewać, nie udało się nam zakopać Brynicy. Mimo niesprzyjających warunków, siarczystego mrozu i problemu ze wbiciem łopaty w lutową zmarzlinę, zapału nam nie brakowało. Grupa ok. 40 aktywistów uzbrojonych w łopaty i kilofy, wspomagana ciężarówką gruzu nie poradziła. Bo zasypać Brynicy zarówno fizycznej, jak i tej mentalnej się nie da! Nie możemy przecież wyzbyć się naszej odmiennej kultury, tradycji i historii w imię samozadowolenia władzy centralnej. Pogląd, że wszyscy obywatele dla pomyślności Rzeczpospolitej powinni być tacy sami, jest z gruntu fałszywy. Jest to w istocie rzeczy anachronizm. Możemy jednocześnie różnić się i zgodnie współpracować, pod warunkiem gdy szanujemy się wzajemnie. Serdecznie dziękujemy wszystkim uczestnikom za udział w happeningu. W szczególności wyrazy uznania kierujemy dla p. Mariana Makuli, który wzorcowo przeprowadził naszą akcję. Dziękujemy p. Markowi Nowakowi z Chorzowa za ciężarówkę gruzu oraz p. Romanowi Kubicy za niezbędny do zakopania rzeki sprzęt.